Nasza podróż przez USA powoli dobiega końca. Sequoia National Park był ostatnim parkiem narodowym jaki odwiedziliśmy. Następny dzień spędziliśmy jadąc w kierunku Los Angeles – tradycyjnie staraliśmy się omijać nudne autostrady i jechać bocznymi drogami żeby zobaczyć trochę “prawdziwej Ameryki”. Przejechaliśmy więc przez Maricopę i Los Padres National Forest w kierunku wybrzeża Pacyfiku – do LA dojechaliśmy Pacific Coast Highway. Mieliśmy nadzieję zahaczyć o plażę nad Pacyfikiem i się wykąpać…Pacyfik bardzo nas zaskoczył i rozczarował – było tam naprawdę zimno, mgliście (choć miałam pewne wątpliwości czy to mgła czy smog). Woda w oceanie potwornie zimna - nawet pod koniec lipca! Skończyło się na krótkim spacerze po plaży i zbieraniu muszelek…
1 | Kalifornijskie sady owocowe - właściwie tutaj pierwszy raz zobaczyłam pomarańcze i pistacje na drzewach! |
California orchards - for the first time I saw oranges and pistachios in the trees! |
4 | Pomarańcze prosto drzewa (tak właściwie to narwaliśmy sobie też trochę "na dziko") - smakują o niebo lepiej niż te ze sklepu. Niesamowicie soczyste - nigdy nie jadłam tak pysznych! |
We picked up oranges from the tree- tastes much better than those from the store. Incredibly juicy! |
7 | Zbieramy się na plaże - pośpiesznie wykopujemy bluzy z dna walizek (nie używaliśmy ich od wielu dni) |
... |
0 komentarze:
Prześlij komentarz