piątek, 18 kwietnia 2008

Co mój mąż lubi robić najbardziej?

Otóż odpowiedź na to pytanie jest prosta: zdjęcia samolotów na lotnisku. Jest to wg niego najciekawszy i najbardziej ekscytujący sposób spędzania weekendów ;-))
Spotting (bo tak fachowo nazywa się fotografowanie samolotów na lotnisku... a może precyzyjniej "Planespotting") wymaga dużo cierpliwości i samozaparcia w oczekiwaniu na lądujący/startujący obiekt latający i równie dużo zdrowia - odporności na permanentny wiatr wiejący na kopenhaskim lotnisku i na mrozy.. bo najlepsze zdjęcia samolotów powstają zimą, gdy nie ma rozgrzanego powietrza tańczącego nad pasem startowym.
Jako przykładna żona staram się współdzielić pasję męża (no dobra... chociaż współuczestniczyć :-) ). Czasami jednak zaczyna mi brakować wspomnianego wyżej samozaparcia / odporności (jak również woli wstawania w sobotę rano by jechać na lotnisko).
Poniżej troszkę zdjęć, które udało mi się zrobić podczas "spotting". W moim wykonaniu przeważały jednak zdjęcia męża robiącego zdjęcia samolotów, nad zdjęciami samych samolotów.

Jeszcze jedno: mimo dużych wysiłków Tomka, nadal nie potrafię odróżnić Airbusa 320 od Boeninga 737, więc nie gwarantuję poprawności podpisów pod zdjęciami (za co z góry przepraszam). Rozpoznanie co mniej popularnych obiektów latających (nie ATR, nie Boening, nie Airbus...) jest dla mnie niewykonalne...


Tomasz w akcji. To może być Boening 737 (ale równie dobrze Airbus A320)


Chyba jakis mały Airbus (A319?)


Tu nie ma już żadnych Airbusów, ale jest zadowolony Tomek


Tym się lata na Grenlandię (Boening 737!)


Airbus A310?


Ah jeszcze jedno: podsłuch wieży kontroli lotów. Każdy szanujący się spotter musi mieć swój nasłuch, żeby wiedzieć co, gdzie i kiedy startuje.


Boening 737


Olbrzymie bydle, czyli największe co tutaj lata - Boening 747 (tego umiem rozpoznać po garbie z przodu)


Airbus A340: poznasz po 4 silnikach i po tym, że SAS nie ma innych 4-silnikowych


i poleciał...

wtorek, 15 kwietnia 2008

Trorod i Vedbeak


Pomyślałam sobie, że opiszę miejsce, w którym obecnie mieszkamy.
Jest to mała duńska wioska o nazwie Trorod, położona około 25 km na północ od Kopenhagi. Co w niej szczególnego? Jest kilka drobiazgów, które decydują o atrakcyjności tego miejsca. W wiosce tej (a właściwie w przylegającej do niej miejscowości Vedbeak) swoją siedzibę ma Microsoft (co oznacza, że do pracy mamy 5 minut rowerem!). W Vedbeak jest też całkiem urocza przystań jachtów i plaża (z której korzystamy może raz w roku jak się jakimś cudem zrobi w Danii na tyle ciepło). No i poza tym jest tu całkiem ładnie (głównie wiosną i jesienią). O zimie lepiej nie wspominać, bo jest ciemno i pada deszcz i mało co widać...


Plaża w Vedbeak


Przystań






Park -  cmentarz w Vedbeak


Kościół w Vedbeak (używany tylko przy pogrzebach)


Koło naszego domu



W tym czymś mieszkamy (wiem, wygląda strasznie). Jak to kiedyś K. powiedział: "bywało lepiej".
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...