25 września, po wielu latach bojów i wielu nieprzespanych nocach udało mi się wreszcie zakończyć studiowanie na Politechnice Wrocławskiej. Nareszcie mam też odrobinę czasu, aby uporządkować zdjęcia z wakacji. Część pierwsza - Tajlandia.
W Tajlandii udało nam się spędzić jeden dzień w trakcie przesiadki na samolot do Sydney. Kraj zrobił na nas spore (ale niekoniecznie pozytywne!) wrażenie.
Po pierwsze: niesamowita bieda. Ludzie żyją na ulicach, w zapadających się ruderach nad rzeką, myją się w brudnej wodzie w kanale.. Nigdy nie widziałam niczego podobnego w Polsce.
Po drugie: uśmiech i zadowolenie z życia. Ci sami ludzie machają z brzegu rzeki do przejeżdżających łódką turystów...
Po trzecie: klimat. Nie da się tam żyć. Ponad 30 stopni, maksymalna wilgotność powietrza, popołudniowe ulewy. Czym Ci ludzie oddychają?
Sam Bangkok nie robi wrażenia porządnego miasta. Brud na ulicach, korki (to akurat nic nowego) i kompletne pomieszanie stylów architektonicznych. Slumsy, a obok nich bogato zdobione świątynie, zapadające się rudery na przemian z willami bogaczy, wieżowce rozsiane na terenie całego miasta, pomiędzy nimi niska zabudowa. Odnoszę wrażenie, że nikt już nie panuje nad tym, kto, gdzie i co buduje.
Domki nad główną rzeką w Bangkoku
Najbiedniejsze dzielnice zlokalizowane są nad kanałami - odnogami rzeki. Ludzie myją się i piorą ubrania w wodzie z rzeki. Ich mieszkania są zalewane kilka razy w roku i na ten czas ludzie ci musza się "gdzieś" wyprowadzać.
Za to niewątpliwą zaletą jest możliwość wędkowania przez okno...
Pranie w rzece
Przenośny sklepik rzeczny
Sklep 7 eleven w wersji tajskiej
Wszystko sie wali.. ale grunt że jest klimatyzacja
Warran - duża jaszczura, nietrudna do spotkania nad rzeką w Bangkoku
Widok na Bangkok od strony rzeki
Tuk-tuk - lokalna odmiana taxi
Jedna z licznych świątyni
Nadciągujący monsun - codzienne popołudniowe opady są normą podczas pory deszczowej.
Więcej zdjęć tutaj
wtorek, 7 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Hello Ola,
Du har en meget smuk blog, jeg kan lide det.
Hilsener fra Brasilien:
Geraldo
Prześlij komentarz